środa, 27 listopada 2013

Powrót do Polski i moje małe podsumowanie rodyjskiej przygody



Wkrótce mija trzeci tydzień odkąd wróciłam z Rodos do Polski. Obecnie spędzam dużo czasu z rodziną i przyjaciółmi. Ochłonęłam, nabrałam dystansu do wydarzeń, które miały miejsce na greckiej wyspie. Zastanawiam się nad nowymi wyzwaniami i szansami. Otwarcie jednak przyznaję, że moja rodyjska przygoda dobiega końca. Podsumowując czas, jaki spędziłam na wyspie – było to łącznie 21 miesięcy ( czyli prawie 2 lata) na przestrzeni od 2006 do końca 2013 roku. Nie boję się powiedzieć, że miejsce to jest moim drugim domem. Jednak tak długi okres spędzony poza granicami własnego kraju, pozwala również na dostrzeżenie nie tylko pozytywnych, ale też negatywnych aspektów funkcjonowania w innej rzeczywistości kulturowej. Myślę, że zarys informacji, które tu przedstawię, może przydać się osobom planującym długoterminowe wyjazdy do Grecji wyspiarskiej.



  1. JĘZYK GRECKI

Trudny. Zarówno nauka rozpoznawania greckich liter, jak i rozumienia podstawowych wyrażeń dnia codziennego trwa długo. Po pewnym czasie zaczynamy jednak posługiwać się coraz swobodniej słowami kalimera, giasu, efkaristo, parakalo… gdy tylko przebywa się wśród Greków, często można usłyszeć słowa powitania, takie jak: Ti kanis? Ola kala… Im więcej rozumiemy, tym łatwiej jest budować osobisty słownik wyrazów greckich i starać się porozumiewać z miejscową ludnością. Osobiście potrafię rozmawiać po grecku w prostych sytuacjach, takich jak zapytanie o drogę, godzinę, cenę, samopoczucie… ale to wszystko. Więcej rozumiem, aniżeli potrafię wyrazić. Myślę jednak, że nauka języka greckiego zależy od osobistych zdolności. Znam Polkę, która po kilku latach na Rodos, posługuje się greckim tak sprawnie, jakby był on jej językiem ojczystym. Ważna jest tu również motywacja. Polka, o której mowa, jest związana z Grekiem, są rodzicami małej Kasi i prowadzą pizzerię. Gdy wiąże się całe swoje życie z Grecją, istotne jest aby porozumiewać się swobodnie z mieszkańcami Hellady. 





  1. GRECY A PRZEDSTAWICIELE INNYCH NACJI

Na ten temat mogłaby powstać niejedna publikacja. Trudno ograniczyć się do kilku zdań, ale spróbuję zawrzeć w nich to, co najistotniejsze. Grecy mieszkający na wyspach żyją głównie z turystyki. Dlatego zależy im, aby przyjezdni, spędzający tam swoje wakacje, byli zadowoleni. Uśmiechnięci, pozytywnie nastawieni do życia, przyjaźni – takie sprawiają pierwsze wrażenie. Jeśli mielibyśmy zagłębić się nieco bardziej w naturę statystycznego Greka, sprawa nieco się komplikuje. „Obcy” są witani i przyjmowani z uśmiechem między innymi dlatego, że stanowią źródło dochodu. Co się jednak dzieje, gdy ten „obcy” postanawia osiedlić się na wyspie na stałe?  To zależy od jego statusu i oczekiwań. Jeśli posiada kapitał, który chciałby ulokować na przykład w nieruchomości – świetnie! Na Greckich wyspach jest wiele ofert sprzedaży mieszkań, domów, ziemi… W zależności od zasobności naszego portfela, możemy wybrać dla siebie coś odpowiedniego.  Na Rodos w domy inwestują przede wszystkim Anglicy oraz Niemcy. Przykładowo miejscowość Lahania jest typową wioską osadniczą przybyszy z krajów należących do Wspólnoty Europejskiej. Przedstawiciele tych zbiorowości są przyjmowani otwarcie, gdyż upatruje się w nich wciąż źródło zysku. Natomiast chociażby Albańczycy, którzy osiedlają się w rodyjskich wioskach na stałe, w domach mieszkają po kilkanaście osób i wykonują przede wszystkim prace fizyczne, nie są mile widziani przez Greków. Albańczycy podejmują się zajęć takich jak sprzątanie, budowa i remont domów, dróg czy też hoteli za pensje znacznie niższe od tych, za jakie zgodziliby się pracować lokalni mieszkańcy wyspy. Ponadto często słyszy się o kradzieżach i rozbojach dokonywanych przez przedstawicieli tej właśnie nacji. Nie chciałabym operować stereotypami, ale opinie Greków o Albańczykach, z jakimi się spotkałam, świadczą o bardzo chłodnym nastawieniu tych pierwszych do drugich. Mamy jeszcze trzecią, bardzo liczną zbiorowość „tych obcych” przybywających co roku, w okresie letnim na Rodos. A należą do nich pracownicy hotelowi z innych krajów niż Grecja: animatorzy, kelnerzy, kucharze, rezydenci, osoby sprzątające, recepcjoniści… Jeśli są oni zatrudniani bezpośrednio przez greckiego pracodawcę to niezbyt wiele praw im przysługuje. Niestety. Obecnie Grecy gustują się w używaniu słowa „kryzys” do zaoszczędzania na wszelkich wydatkach, w tym pensjach pracowników. Znam przypadki, gdzie przez cały sezon pracownicy ci nie otrzymywali wynagrodzenia. To nie są pojedyncze sprawy. We wrześniu strajkowali pracownicy jednego z hoteli sieci mitsis. Wszyscy żądali natychmiastowych wypłat. Zostali zwolnieni…

Nie mówię, że tak zawsze jest w każdym przypadku. Ale lepiej mieć się na baczności.

Gdy jesteśmy przybyszem „ z zewnątrz” który próbuje otworzyć własny interes, czeka na nas wiele biurokratycznych niespodzianek. Niestety również nieprzyjemnych. A w urzędach panie popijają frappe i pracują do godziny 14.00. Załatwienie spraw administracyjnych nie jest niemożliwe, ale długotrwałe. Z jednej strony stawiane są wysokie wymagania, z drugiej nie są one jasno określone. Chociażby informacja o aukcjach. Jeżeli chcemy wydzierżawić miejsce na własny interes, odbywa się legalna aukcja. Ale kiedy? Tego nie wie nikt.  Jeśli zna się odpowiednie osoby, one poinformują. Oczywiście nic za darmo. W końcu „ten obcy” ma pieniądze i jest w stanie zapłacić. I wyczuwają to nie tylko urzędnicy, ale wszyscy którzy mają wpływ na powodzenie w interesach naszego przybysza. Im wszak należy się więcej niż urzędnikom…



  1. SIGA SIGA czyli grecki lifestyle

Odpowiednikiem hiszpańskiego manana jest greckie siga siga. Oznacza to nic innego jak „co masz zrobić dzisiaj, możesz równie dobrze zrobić jutro”. Poranek nie należy do udanych jeśli nie rozpocznie się go z zimną frappe w ręku. Idąc do pracy, w pracy, w czasie przerwy. Frappe jest atrybutem greckiego stylu życia. Można doszukiwać się w niej metafory zadowolenia, doceniania prostych przyjemności. Nie ukrywam, że jest to zaraźliwe. Po kilku miesiącach, gdy wyruszałam do pracy na rowerze, zatrzymywałam się w pobliskiej kafeterii aby zamówić frappe. Później słuchawki na uszy – ulubiona muzyka,  w jednej ręce kawa, drugą prowadziłam swój pojazd i tym sposobem początek dnia był znacznie przyjemniejszy. Kiedyś zatrzymał mnie znajomy Anglik i stwierdził, że gdy widzi mnie tak jadącą do pracy nie ma wątpliwości, że stałam się Greczynką.

Greckie siga siga jest całkiem przyjemne gdy sami je stosujemy. Jeśli jednak mamy do załatwienia jakąś ważną sprawę i to możliwie jak najszybciej – nie ma nic bardziej irytującego jak pani w urzędzie, która nakazuje nam cierpliwie czekać, gdyż musi dokończyć swoją frappe. Siga siga to w dosłownym tłumaczeniu powoli powoli. Na wszystko jest czas, a na pewno musi się znaleźć czas na zabawę i przyjemności. O tak! Grecy uwielbiają organizować festyny, przyjęcia, imprezy. Znajdują milion powodów ku temu aby wspólnie zasiąść przy stole, debatować, zajadać pyszną musakę, gemista, suflaki, popijając retsiną. Festyny to doskonała okazja aby się pokazać, potańczyć do rytmów buzuki i pochwalić sukcesami swoimi i swojej rodziny. Podczas festynów młode dziewczyny prezentują swoje wdzięki młodzieńcom ze swoich wiosek. Kreacje, w które są przywdziane są nieraz karykaturalne – wysokie buty, ostry makijaż, spódniczki mini lub wręcz przeciwnie – długie, balowe suknie. Panowie wówczas wybierają kandydatki na żony. Tak, bo wiążą się z kobietami z wyspy. Rzadko kiedy wdają się w poważne relacje z kobietami innych nacji. Co innego przelotne romanse. Niestety wyspiarscy Grecy wystawieni są na wiele pokus. Turystki marzą o przeżyciu gorącego romansu z temperamentnym Grekiem, a oni zdradzają swoje żony na potęgę. W końcu jak tu się oprzeć przyjemności? Życie nocne podczas sezonu letniego na Rodos tętni. Można odszukać wiele miejsc, aby się wybawić do białego rana. Należy uważać na pijanych kierowców, gdyż kontrola policyjna jest znikoma. 





  1. KORZYSTANIE Z UROKÓW WYSPY – relaks w otoczeniu morza i gór

Przyroda na Rodos jest niesamowita. Każdego dnia rano można uprawiać jogging. Moją ulubioną trasą była droga wzdłuż morza w miejscowości Kiotari. Gdy biegłam, spotykałam innych miłośników porannego joggingu. Kalimera, good morning – każdy serdecznie się pozdrawia. Gdy mijałam restaurację rybną Stefanos – właściciel zawsze do mnie machał na powitanie. Tak rozpoczęty dzień – w zgodzie z naturą, z mieszkańcami wyspy, na sportowo – od razu zapowiadał się dobrze. Różnorodność fauny i flory, przepiękne wschody i zachody słońca, bliskość morza powodują wzrost endorfin w organizmie. Od razu chce się działać, od razu chce się żyć!


 Rodos określane jest jako wyspa słońca i faktycznie niewiele było deszczowych dni podczas mojego pobytu. Gdy jednak zbiera się na sztorm – może okazać się on bardzo groźny w skutkach. Kilka dni temu przez Rodos przeszła istna nawałnica. Zginęły trzy osoby, jedna uznana jest wciąż za zaginioną. Zniszczonych zostało wiele dróg, zalane wodą były również domy. Gdy na Rodos szaleje burza, trzeba mieć się na baczności.


Po powrocie do domu, przyjaciółka sprezentowała mi książkę „Egejskie marzenie” autorstwa Daria Ciriello. Jest to relacja z faktycznych wydarzeń z życia amerykańskiego małżeństwa, które postanowiło przenieść się na stałe z Kalifornii na grecką wyspę Skopelos. Czytam z wielką ciekawością i co chwilę odkrywam podobieństwo moich spostrzeżeń z opiniami autora książki. Moja rodyjska przygoda przechodzi do historii...


sobota, 2 listopada 2013

Flora wyspy Rodos

Podczas pobytu mojej koleżanki w maju, usłyszałam sugestię aby napisać kilka zdać o roślinności rodyjskiej. Kasia była nią zachwycona. Faktycznie, niezależnie od pory roku, w każdym zakątku wyspy można zauważyć rozkwitające pąki. Dwa dni temu wybrałam się z misją zrobienia zdjęć okolicznej florze. Na każdym kroku odkrywałam uroki kolorowych roślin, które nie zawsze byłam w stanie określić. Aby nie pozostawiać was w niewiedzy, sprawdziłam nazwy poniższych okazów:

hibiscus

ketmia - róża chińska

oleander w wersji białej...

... oraz różowej
bugenwilla
Jukka z rodziny agawowatych
cyprys
kaktus
arekowiec ( palmowiec)




Wracając do ogólnej specyfiki roślinności Rodos należy zauważyć, że całą środkową część wyspy stanowią lasy iglaste. Niestety, w wielu miejscach przyroda ucierpiała w wyniku pożarów, po których spaleniu uległo kilkadziesiąt hektarów powierzchni zielonych. W składzie lasów iglastych odnaleźć można między innymi sosny, świerki, drzewa piniowe oraz cyprysy. Oczywiście, wszechobecne są również pola oliwkowe. Drzewa cytrusowe również nie należą do rzadkości. Nie brakuje wszechobecnych pnączy winogron, które na jesień przybierają brunatną i czerwonawą barwę. W dużym uproszczeniu - na Rodos występuje całe bogactwo roślinności śródziemnomorskiej. Bez wątpienia warto się jej przyjrzeć i podziwiać.

liście winogron w listopadzie

czwartek, 31 października 2013

Październikowe grillowanie

Ostatni dzień października to w tym roku również ostatni dzień sezonu. Plaża opustoszała. Turyści hotelu Rodos Maris zostali przeniesieni do miasta. Co oznaczało to dla pracowników centrum sportów wodnych? Upragniony odpoczynek. A z własnego doświadczenia mogę zapewnić, że praca sezonowa potrafi nieźle dać w kość. Nieraz miałam wrażenie, że końca nie widać. A jednak. Tym razem to ja poczuję się trochę jak turystka i skorzystam z tygodniowych wakacji na Rodos. Tyle właśnie czasu pozostało do opuszczenia przeze mnie wyspy. Wkrótce wracam do Polski. W grudniu planuję wyjazd na hiszpańską Gran Canarię, więc już teraz myślę o stworzeniu kolejnego wyspowego bloga. Co wy na to?
Wracając do wydarzeń sprzed kilku ostatnich dni, nie sposób nie wspomnieć o dwóch wieczornych grillach. Zorganizowaliśmy je przed mieszkaniem, które wynajmuję. Choć dni są wyjątkowo ciepłe ( około 25 stopni Celsjusza, bezchmurne niebo), w nocy temperatura spada poniżej dwudziestu kresek. Pogoda nas jednak nie odstraszyła i dzielnie ucztowaliśmy do późnych godzin nocnych. A oto fotorelacja z październikowego grillowania:

każdy przygotował coś dobrego - sałatki, suflaki, trunki różnego rodzaju...

Alex rozpalił grilla

czas wrzucić mięsko na ruszt...
w międzyczasie "coś" na rozgrzewkę ;)

Lucy

makaronowa sałatka Ines robiła furorę

jest git ;)

lokalne piwo - Mythos


karbonowe kotleciki ;))

czwartek, 17 października 2013

Deszczowa piosenka

Dzisiaj po raz pierwszy od początku miesiąca nie spędzam dnia na plaży. Powód? Sztorm, deszcz i bardzo silny wiatr do brzegu, które uniemożliwiły otwarcie centrum sportów wodnych. Podejrzewałam, że przy tak kiepskiej prognozie raczej nie wychylę nosa z domu. A tymczasem spotkała mnie miła niespodzianka. Około południa słońca wyjrzało zza chmur, deszcz przestał padać. Doskonała okazja do joggingu wzdłuż plaży! Po godzinie biegu czułam się zmęczona, ale był to niewątpliwie pozytywny typ zmęczenia. Gdy wróciłam do mieszkania, przy bramie czekała już Sofi. Bardzo polubiłam psa właściciela i gdy tylko mam chwilę, zabieram ją na krótkie spacery. A oto i ona:




Od samego rana przychodziły mi na myśl różne utwory muzyczne odnoszące się do dzisiejszej aury. I tak, gdy obudziłam się - zauważyłam, że sufit przecieka w jednym miejscu. Położyłam na podłodze garnek - tak aby krople wpadały do niego. Tak jak w videoklipie zespołu Outcast "Ms Jackson" ( z tą różnicą, że tam sufit przeciekał na niemalże całej powierzchni). Gdy rozwieszałam pranie wiał bardzo silny wiatr, a powietrze było wciąż przesycone wilgocią po nocnej ulewie. Wówczas zaświtało mi "After the rain" Erica Satie. Jutro czas wrócić do pracy - może będzie padać ... Wtedy zanucę "I'm singing in the rain". 
Październikowy deszcz rodyjski jest wciąż ciepły w porównaniu do jesiennego w Polsce. Wystarczy kurtka przeciwdeszczowa i można spacerować przy mniej korzystnej pogodzie. A tak prezentowała się dzisiejsza aura:

palmy na tle październikowych chmur

po deszczu wiatr był wyjątkowo silny

wzburzone Morze Sródziemne

niedziela, 29 września 2013

Dlaczego wrzesień to wymarzony miesiąc na rodyjskie wakacje

Kolejny miesiąc powoli dobiega końca. Niedawno zmieniła się pora roku. Jak wygląda wczesna jesień na Rodos? Czego można się spodziewać?

Krótko mówiąc - jest wciąż ciepło, słonecznie, ale już mniej tłoczno. Jeśli miałabym polecić najlepszą porę na zwiedzanie wyspy to nie można sobie wyobrazić lepszego momentu. W Polsce temperatury spadają systematycznie, natomiast na Rodos można wciąż oczekiwać - stale utrzymujących się - dwudziestu kilku stopni w skali Celsjusza. Temperatura wody w morzu jest wyższa niż ta w Bałtyku podczas sierpniowych upałów. Jakie inne korzyści mogą odczuć turyści odwiedzający Rodos we wrześniu? Niewątpliwie spadek cen. W supermarketach produkty tanieją, ceny wycieczek oferowanych przez miejscowe agencje turystyczne maleją. Ponadto można wypożyczyć samochód w znacznie korzystniejszej cenie. 

Jeśli mowa o minusach to nie zauważyłam ich zbyt wiele. Należy jednak mieć na uwadze krótszy dzień ( słońce zachodzi około godziny dziewiętnastej ) oraz chłodniejsze wieczory. Pracownicy sezonowi są już zmęczeni, więc jakość usług turystycznych może się lekko pogorszyć. Mimo to, rachunek potencjalnych zysków i strat, przemawia na korzyść tych pierwszych. Jeśli więc planujecie już przyszłoroczne wakacje, warto wziąć pod uwagę wrześniowy urlop na Rodos.


wrześniowe fale Morza Egejskiego

wrześniowa panorama Monolithos

wrześniowy zmierzch


poniedziałek, 16 września 2013

Fireshow

Dwa razy w tygodniu organizujemy w centrum sportów wodnych happy hour. Animatorzy hoteli, z którymi współpracujemy, namawiają turystów do przejażdżek na bananie, sofach i ringach. Wszystkie atrakcje na znacznie korzystniejszych warunkach finansowych. Zdarza się, że podczas happy hour pojawia się ponad stu zainteresowanych. Staramy się wówczas tak zorganizować czas, aby każdy był zadowolony i nie czekał zbyt długo na swoją kolej. Wiele razy podczas tego typu animacji towarzyszyłam Johnowi w motorówce jako obserwator. Nieraz pstrykałam zdjęcia, czego przykłady są widoczne poniżej...




Często otrzymujemy od animatorów, którzy przyprowadzają turystów na happy hour, zaproszenia na ich wieczorne pokazy. Bob, wielokrotnie proponował nam obejrzenie jego "fakir show" w hotelu Rodos Maris. Dwa dni temu zdecydowałyśmy się z Lucy na  udział w występie Boba.
Chodzenie po rozbitym szkle, wbijanie w siebie metalowej włóczni, połykanie ognia - tak w skrócie można opisać wydarzenie, którego byliśmy świadkami. Podobno tego rodzaju show można obejrzeć w każdym z hoteli sieci MITSIS. Program animacji jest taki sam. Jakość artystyczną show oceniłabym, w skali od jednego do dziesięciu, na sześć. Na pewno wyrazy uznania należą się Bobowi za balansowanie na krawędzi ryzyka. Wraz z Lucie i Antonisem bawiliśmy się świetnie. Po show udaliśmy się do shimbas, a tam impreza trwała do późnych godzin nocnych.


Bob w swoim żywiole!


Lucy i jej chłopak Antonis




czwartek, 12 września 2013

Grecki kryzys na wyspie Rodos

Wielu znajomych z Polski zadaje mi pytanie: "czy odczuwasz na Rodos grecki kryzys gospodarczy"? Na początku pobytu na wyspie odpowiadałam bez wahania, że nie. Jednak po pewnym czasie doświadczyłam i zaobserwowałam kilka sytuacji, w ramach których słowo "kryzys" używane jest jako wytłumaczenie dla pewnych działań - niewątpliwie o zabarwieniu negatywnym. 

Więcej szczegółów? Proszę bardzo. Pamiętacie moje perypetie związane z dostaniem się na Rodos w marcu? Mgła a następnie opady śniegu uniemożliwiły mi dostanie się do Warszawy a następnie Aten. W związku z wysokimi cenami lotów w okresie wielkanocnym zmuszona byłam przełożyć wyjazd o trzy tygodnie. Gdy w końcu dotarłam do Grecji, właściciele mieszkania które zamierzałam wynająć kazali mi zapłacić za kilka tygodniu mojej nieobecności. Dlaczego? Powinnam już być, ale nie dotarłam na czas. Jednak fakt wpływu "sił wyższych" nie interesował wynajmujących. Wytłumaczeniem z ich strony był KRYZYS. Musisz zapłacić, "bo  w Grecji jest kryzys". Podobne wytłumaczenie usłyszałam gdy przyjechała do mnie mama z przyjaciółką. "Mama w porządku - może nie płacić za pobyt ( chociaż obie zatrzymały się u mnie w mieszkaniu), ale już koleżanka musi płacić tak jakby sama wynajmowała"... Dlaczego? BO KRYZYS....

Prawda jest taka, ze na wyspach greckich rzadko kiedy zdarzają się demonstracje i strajki. Tutaj zarabia się na życie dzięki turystom, więc wszystko uzależnione jest od tego czy sezon jest udany. Mimo to, w sytuacjach kiedy trzeba znaleźć argument natury ekonomicznej, niemalże zawsze pada słowo kryzys. Wielu właścicieli sieci hotelowych na wyspach greckich zalega z wypłatami dla swoich pracowników. Dlaczego? Bo przecież w Grecji panuje kryzys... Spóźniłeś się do pracy. Powód? Kryzys... Irracjonalnych przykładów jest całe mnóstwo. Tłumaczenie z kryzysem w temacie króluje teraz w niemalże wszystkich ekonomicznych sferach. Pokusiłabym się nawet o przypuszczenie, że uczciwego Greka można poznać po tym, że nie "zasłania się kryzysem", aby uzyskać pewne korzyści majątkowe. 
Dla mnie słowo kryzys grecki oznaczało w końcu przeprowadzkę do innego mieszkania. Poza tym  nigdy go bardziej nie odczułam...

poniedziałek, 9 września 2013

Wrześniowy zachód słońca na Monolithos

Wkrótce minie pięć miesięcy odkąd mieszkam na wyspie Rodos. Wiele się w tym czasie wydarzyło. Pisałam zarówno o przeżyciach pozytywnych, jak również tych, które nie były dla mnie zbyt przyjemne. Gdyby jednak ktoś zapytał mnie teraz czy jestem tutaj szczęśliwa - odpowiedziałabym, że bez wątpienia tak! Myślę, że jestem prawdziwą szczęściarą, gdyż nie tylko żyję w miejscu w którym czuję się dobrze, ale również otaczają mnie wyjątkowi ludzie. Niektórzy są tu na miejscu, niektórzy przyjeżdżają mnie odwiedzić. 

Na początku września udaliśmy się z Justyną i Mariuszem na południe wyspy. Obowiązkowo Prasonisi, a następnie kąpiel we wzburzonych falach Morza Egejskiego w okolicy miejscowości Katavia, obiad w Sianie a na końcu zachód słońca w Monolithos. Trafiliśmy na bardzo wietrzny dzień, podczas którego plaża i oba morza raju windsurferów wyglądały imponująco...

panorama Prasonisi




wesoła ekipa ;)
Na południu Rodos, za miejsowością Katavia, można zatrzymać się na wielu plażach i skorzystać z kąpieli morskich. Podczas naszej wycieczki, fale były tak duże, że popłynięcie wgłąb morza było wręcz niemożliwe. Widok był jednak imponujący...




Zaraz po kąpieli w Morzu Egejskim udaliśmy się do Siany. Jest to miejscowość położona wysoko w górach, która słynie z wyrobu lokalnych produktów, takich jak miód, oliwa czy też suma ( 60% alkohol). Po skosztowaniu miejscowych specjałów obraliśmy w końcu kierunek na Monolithos. Była godzina dziewiętnasta, słońce powoli znikało z horyzontu. Zachody w ruinach zamku Joannitów są niewątpliwie niezapomnianym przeżyciem. Otaczające góry, obrośnięte śródziemnomorską roślinnością, a z drugiej strony głębiny morskie dają nie tylko poczucie bliskości z naturą, ale wręcz zjednoczenia się z nią. Można poczuć się jej częścią stojąc na czubku greckiej części świata. 
W kapliczce na Monolithos zapaliliśmy świece i wpisaliśmy się do księgi pamiątkowej. Wszechogarniający zmrok dodał szczypty dramaturgii i mistycyzmu. Ponadto we wrześniu spotyka się w takich miejscach niewielu turystów, więc można w pełni rozkoszować się pobytem w tej niesamowitej scenerii.


tak smakuje wolność!

widok od wewnątrz kapliczki


słońce zachodzi na Monolithos

śródziemnomorska flora - widok z Monolithos